Strony

czwartek, 4 grudnia 2008

#178 Limo Life

Prawie mija miesiac jak poszedlem na szkolenie na limuzyny.  Tak mi sie marzylo od paru ladnych lat sprubowac jak to jest. Tydzien chodzilem na szkolenie do najwiekszej w Illinois firmy. Wszystko mnie kosztowalo prawie $3000,  Zaczolem w poniedzialek 10 listopada szkolenie, w sobote mialem odebrac swoje auto, lecz o 10.00 rano zrezygnoealem. 

Hmm w sumie nauczylem sie wszytkiego co mozna sie nauczyc w tej dziedzinie. O doswiadczeniu trudno mowic, czy sie go ma czy nie ma. Zrobilem ponad 300.000km juz autem w zyciu. Chicago i okolice sie orientuje, do tego jest mapa, gps.  Jak rozmawiac i zachowywac sie wobec klienta wiem. Zawsze moge zadzwonic do nich lub do innej firmy i dostane prace. Kto sie pokapuje, ze nie jezdzilem minimum rok, jak znam wszytkie wjazdy dla limo/ taxi na lotniskach itd, itp.
Dlaczego zrezygnowalem?
1. Nauczylem sie wszytkiego
2. Mam prace gdzie za  8 godzin zarabiam wiecej
3. Na limo praca jest praktycznie 16 godzin dziennie 7 dni w tygodniu

To najwazniejsze powody.
Poki co jest jak jest i jest niezle.

Zdjecie powyzej to limo stretcha, ktorym uczylem sie jezdzic choc sam mialem miec czarnego lincolna sedana.

W srodku

Parking dla limo / taxi na O'Hare

Maly czarny kierowca
_____________________________________________________________________________________

pod postem znajduja sie gwiazki oceny, im wiecej gwiazdek wskazesz tym wyzsza ocena ( klikniesz pierwsza gwiazdke ocena najnizsza, kliniesz ostatnia, zaznaczajac wszytkie ocena najwyzsza ) dzieki za glosy :)

3 komentarze:

evek/ewwwek/ewa pisze...

ja nie wiem czy to nie byla dobra decyzja zeby sie ostatecznie nie brac za zawod kierowcy limo, a juz szczegolnie teraz...
znam realia tej pracy, bo jeden moj przyjaciel jeszcze pracuje jako kierowca limo wlasnie, a jeden juz zrezygnowal jakis czas temu. ale z ich opowiesci wiem jak to "w praktyce" wyglada - i to dla powaznych firm...
a poza tym jak masz juz takie przygotowanie to zawsze mozesz sprobowac!

Anonimowy pisze...

16 h to przegięcie! Tym bardziej, że mniej kaski, brak weekendów.
Podobnie bym wybrał.

PS: Cieszę się, że znów można czytać co w Chicago słychać :)

Elzbieta pisze...

Podziwiam Cie Mariusz jestem pelna uznania dla decyzji jaka podjales.
Dobrze, ze jestes.